niedziela, 7 maja 2017

Subtelność… Piękna… Przejście do świata uczuć, a nie spożywanie mięsa…

Sens całego tytułu zawiera się z znaczeniu… Subtelność piękna wewnętrznego jako pryzmat… czyli przejście do świata uczuć, a nie spożywanie mięsa…

Nieraz słyszę o tym co to jest piękno, a nawet poziomy w rozwoju duchowym. Tak słucham i słucham… a nadziwić się jednak nie mogę jak to człowiek potrafi się sam sprytnie oszukiwać by jednak wyjść na ,,swoje”, ale… czy na swoje…? Czy to umysł stał się nieludzki… czy spiętrzają się blokady nawarstwione poprzez tysiąclecia w człowieku… i pozostaje mu tylko błędne koło… Ludziom wiele się zdążyło pogmatwać na przestrzeni wielu stuleci. Zbyt wiele w tym spekulacji i metod intelektualnych.

Wysoki poziom duchowy u istoty ludzkiej to taki, gdzie największą rolę odgrywa piękno wewnętrzne, a nie zewnętrzne. Nie zawsze piękno wewnętrzne, które przełożyło się na piękno zewnętrzne jest rozpoznawalne…
Bowiem nauczyliśmy się w naszej częściowo skostniałej cywilizacji stereotypowego pojmowania piękna, kiedyś ktoś powiedział, stworzył proporcje i teraz można tylko powtarzać jak w błędnym kole dogmatów. Kreatorzy wyglądu… i wartości mogą stać się toksyczni jeśli… nie przejdą przez pryzmat złożony z subtelnych wartości związanych z wrażliwością i współodczuwaniem, czuciem a… nawet wzruszeniem co za tym idzie… wyczuciem prawdziwego smaku i taktu… konkludując przez pryzmat umiejętności postawienia się w czyimś położeniu…

W każdej epoce inne wartości piękna były rozumiane jako piękno i inaczej przerabiane, zresztą dotyczyły najczęściej piękna zewnętrznego… i powierzchownego.
Wartości piękna wewnętrznego nie zawsze były dobrze pojmowane bo nie przerobione były wartości związane z czuciem, wrażliwością, wzruszeniem, subtelnością, zrozumieniem innej istoty ludzkiej, a co tu mówić jeszcze o świecie zwierząt… Jak ktoś akceptuje torturowanie, jedzenie najbliższych zwierząt, które wyhodował, może zrozumieć (mieć wgląd) w najwyższe wartości subtelności, czy właściwie może rozumieć współodczuwanie i dojść do pojmowania piękna w swej wewnętrznej istocie może w pełni pokochać siebie wewnątrz, kiedy sam jest przyczyną strachu i zagłady innych istot… Nie jest to do końca możliwe. Pozostaje w człowieku jakaś rysa nie zgłębiona bo niezrozumiała dla niego samego…, ból wewnętrzny wzmagający chęć oczyszczenia się… Taka osoba nie wzniesie się na szczyty zrozumienia subtelności zawartych w pięknie, które istnieje wewnątrz naszych jaźni i duszy… Człowiek może być niepełnosprawny, wyglądać inaczej od innych itp. a jednocześnie może być istotą najpiękniejszą i najsubtelniejszą, jeśli poprzez swoją wrażliwość wyczuwa nietakt, i niezręczność sytuacji by komuś ,,dokopać”, czuje i wyczuwa wewnątrz, iż zjedzenie zwierzęcia będzie mu wewnątrz ciążyło i zabijało wewnętrzne piękno duszy i z tego powodu… nie spożywa mięsa. Nie dla korzyści, że się rozwinie duchowo bo to już podchodzi pod samomanipulację, ale dlatego, iż wyczuwa niewłaściwość… pewnych sytuacji.

Dlatego trudno dziś rozpoznać istoty prawdziwie uduchowione, one są nierozpoznawalne. Nie rozpoznasz istoty najpiękniejszej w swej istocie po wyglądzie, bo wygląd to właśnie próba dla Twojej duszy, dla Twojego człowieczeństwa Istoto, Ziemianinie… czy właściwie… rozumiesz istotę prawdziwego piękna i rozwoju duchowego.
Dlatego niewielu może przejść przez te ,,ucho igielne” ale dla każdego zaistnieje szansa kiedy się obudzi ze śpiączki tysiącleci czasu… Wszechświat jest bardzo złożony i dobrze urządzony, dla każdego przyjdzie nadzieja na przebudzenie ku zrozumieniu istoty rzeczy, jeśli nie teraz to może w przyszłym wcieleniu…

Bo istota samego piękna najpiękniejszego z możliwych(tkwiącego właśnie wewnątrz, a nie na zewnątrz) jest nie do opisania, ponieważ jeśli się ujrzy to piękno oczami duszy… poprzez okno jak przez pryzmat uczuć subtelnych… ono samo w sobie zmieni istotę już na zawsze… A zobaczyć można poprzez czucie i wyczucie poprzez subtelność, samego zachwytu i wzruszenia, lecz do tego potrzebna jest istocie ludzkiej większa wrażliwość i odczuwanie by wyczuć właśnie te subtelności… i idące za tym niuanse…

Wyglądanie inaczej, bycie niepełnosprawnym to próba nie tylko dla tej istoty ludzkiej, ale próba dla świata zewnętrznego(dla istot w jej otoczeniu) jak zareagują na osobę inną w wyglądzie, lub zachowaniu, czy świat dorósł by pojmować właściwie prawdziwe piękno, własny rozwój duchowy, wewnętrzne moce pozytywnego myślenia, wewnętrzny piękny obraz, czy ludzie są na ścieżce wiodącej do rozwoju cywilizacji czy już… do upadku.

Cóż zatem wiemy o świecie zwierząt i ich emocjach, kiedy zdominowaliśmy ten świat…? Kiedyś biały człowiek zdominował kontynenty i nawet własny gatunek niszczył (poprzez nieznajomość wglądu w samego siebie, współodczuwanie) podporządkował sobie osoby o czarnym kolorze skóry(istoty o innym kolorze skóry), które na owe czasy były uważane za nieludzi, a swoje błędne teorie na temat tych osób, biały człowiek uzasadniał nieumiejętnością czytania i pisania oraz obycia się, innością kulturową…
Jednak czy osobom o innym kolorze skóry wtedy ktoś dał szansę rozwoju… Pamiętamy przecież z historycznych przekazów jak trudny, długi i problemowy był sam proces zrozumienia przez białego człowieka osób innych w swoim wyglądzie, a jednak prawdziwych istot ludzkich.

Czy można porównywać zwierzęta do istot ludzkich, myślę że nie można bo może właśnie ich się obraża… takim porównaniem…, kto wie…, to nie oni nas zjadają, lecz to my ich zjadamy twierdząc jednocześnie o swojej ,,wartości i wyższości” nad zwierzętami. Jednak to oni potrafią przetrwać tu na Ziemi bez ubrań, środków komunikacji i technologii… nie my…

Cóż zatem wiemy my(!) o innych istotach na naszym globie jak tylko własne banalne truizmy stworzone poprzez naszą siatkę własnych przekonań i dogmatów intelektualnych. Co wiemy o świecie zwierząt, jeśli to my ich zdominowaliśmy, nie dając możliwości rozwoju. Tworząc przestrzeń na Ziemi pełną terroru strachu dla tych stworzeń… Dlatego porównywalnym odnośnikiem tu są dla mnie historie na pograniczu sf. o Jaszczurach Dawida Icke’a, ponieważ tacy właśnie my – jako ludzie jesteśmy ,,Jaszczurami” dla zwierząt…

Ktoś powie zwierzęta nie czują tak jak my, nie walczą z nami by być wolnymi, nie tworzą własnej kultury.
Odpowiem tak…, oni istnieją w przestrzeni zrodzonej ze strachu, istota na pewnym poziomie zdominowania przez strach (np. hitlerowskie obozy zagłady) staje się po pewnym czasie wyalienowana ,,autystyczna” zobojętniona, tępa emocjonalnie, żyje automatycznie, jest to ucieczka w wegetację, człowiek zastraszony i w końcu zobojętniały przestaje walczyć o swoje miejsce tu na ziemi, nie dba o ubiór, wygląd ani o swoje przetrwanie. Staje się zaszczuty jak… pies.
Tak też pisze o problemie dotykającym większość ludzi będących w obozach zagłady w swej książce ,,Rytm życia” profesor Antoni Kępiński, były więzień obozu zagłady. Nawiązałam do doświadczenia profesora Antoniego Kępińskiego nie bez znaczenia samego w sobie…, przypatrzmy się zatem bliżej naszym braciom zamieszkującym tę piękną w swej różnorodności zjawisk przyrodniczych planetę Ziemię… Zwierzęta znalazły swą niszę by przetrwać tu na ziemi, jednak jakim kosztem…

Nam sie wydaje, iż jesteśmy ludźmi cywilizowanymi, smakuje nam mięso, ładnie uzasadniliśmy spożywanie mięsa, stworzyliśmy religię, która akceptuje spożywanie mięsa, jednak w książce Wulfing von Rohr ,,Czego naprawdę nauczał Jezus” – książka ta porusza też temat Jezusa jako wegetarianina ,,… Zwyczaj noszenia wody ze studni znany był tylko wśród Esseńczyków, ci zaś byli rygorystycznymi wegetarianami. Ostatnia wieczerza odbyła się tedy w domu wegetariańskim, więc niepodobna nawet pomyśleć, by na stół tam podano jakąkolwiek potrawę mięsną. Wieczerza ta, zgodnie ze zwyczajem, składała się z cebuli, pomidorów, chleba i niedojrzałego wina…(…)” (Wulfing von Rohr, 1998, s.288-289).

Cóż zatem my wiemy o świecie zwierząt, jak tylko to co możemy ujrzeć poprzez siatkę swojego świata – matrix’a (w swoim własnym naznaczeniu pełnym samo usprawiedliwiania) stworzoną dodatkowo przez naukowe dociekania… Świat naukowy posiada własną siatkę naznaczeń.

Michel Foucault (badacz w zakresie strukturalistycznej idei historii dotyczącej sposobu myślenia o tożsamości i podmiocie) idąc za Nitschem sądzi..., twierdzi, a może raczej dostrzega..., iż nauka, wiedza powoduje dominację. Obarcza odpowiedzialnością za naznaczenie i stworzenie etykiet w takich dziedzinach jak nauki społeczne, kryminologia, psychologia, socjologia. Określa je jako te, które tworzą nowe typy osób, które właściwie dotąd nie istniały. Obarcza je za stworzenie nowych jednostek chorobowych poprzez nadanie im naznaczenia.
Odnosi się zatem wrażenie naznaczenia jak naznaczeni zostali ludzie w obozach zagłady…

Każde naznaczenie tworzy przepaść niezrozumienia poprzez wyalienowanie jednostki żyjącej ze wspólnego dobrostanu tego świata. Tworzy kategorie pozwalające na instrumentalne traktowanie jednostki naznaczonej…
Matrix’ów jest zatem wiele, odnośnie analogii jak baba w babie we wschodniej układance. Mało tego matrix’y się same przeformowują tworząc nowe odnośniki i mutacje jak w kalejdoskopie…, ponieważ każdy poszukuje potwierdzenia swojej własnej racji nawet w innym matrix’ie… tworząc tym samym nowe. Bo… stracić własną rację to tak jak stracić wewnętrzne oparcie…
W którym matrix’ie my się znajdujemy i co może się nam wydawać wobec własnego pojmowania poprzez własną siatkę pojęć rzeczywistości utkaną poprzez ,,porządne” wychowanie i to co sami przyjęliśmy z zewnętrznego matrix’a… jako już…nasze złudzenia... inaczej to ujmując bardziej dosadnie  iluzje,  wydawające się nam jednak jako nasza ,,własność” przekonań… ?

Pytanie pozostać może tylko bez odpowiedzi ponieważ trudno tu o punkt odniesienia w naszym świecie złożonym z wielokrotnie nakładających się jak w hologramie… wzajemnie siatek matrix’ów, światów i pod światów… Jedynie można szukać we własnym wnętrzu tej odpowiedzi, poprzez wydobycie własnego człowieczeństwa, własnej wrażliwości, zaakceptowanie wzruszenia, uczuć delikatnych i pełnych subtelności bez… wyrachowania i cynizmu, który zabija wewnętrzne aspekty istoty duchowej i ludzkiej.

Istota, która już od swojego urodzenia wie ,że służy jako danie przystosowuje się… do świata. To właściwie świat zewnętrzny narzuca jej siatkę doznań i wartości, z którą musi się uporać i ,,zaakceptować”…. Świat ludzki jest tu dominantą, ale pomyślmy… na chwilę o innym wariancie jak to by było gdybyśmy, któregoś dnia obudzili się w świecie zdominowanym przez jakieś inne istoty, i to my nie mielibyśmy możliwości rozwoju wzrastania, czytania i pisania, ponieważ to … nas ktoś by hodował na ubój. Nikt zatem z nami by nie rozmawiał od dzieciństwa ponieważ, jak ktoś taki jak my może się wypowiadać… Pewnie dodatkowo nasz wewnętrzny stres wzrósłby o stres związany z brakiem wsparcia od najbliższej rodziny. Zresztą te ,,wyższe w swoim mniemaniu” istoty posiadały by inną strukturę wymowy niż ludzka, inną siatkę matrix’a wobec tego jak mogliby w ogóle traktować nas jako partnerów w rozmowie, przecież to nie do pomyślenia by uczyli się języka istot niższego rzędu takich jak my…. Jak my obecnie angielskiego, lecz od siebie nawzajem jako wewnętrzny gatunek, ale … pytanie czy dobrze my samych siebie do tej pory traktowaliśmy jako gatunek…?

Do niedawna jeszcze, bo ze sto lat temu, głucho niewidomy był uważany przez potocznie ,,dobrze wychowane” istoty ludzkie za osobę niespełna rozumu, nie traktowano takiego człowieka poważnie, lecz lekceważąco… jako istotę drugiej kategorii… Przypisując istocie ludzkiej (naznaczonej przez doświadczenie losu) wiele naznaczeń (etykiet) , niby to kara boża ich dostąpiła lub coś innego.
Cóż… obecnie uważamy, iż możemy nawiązać nawet kontakt z kosmitami. Tak zaawansowana jest nasza cywilizacja w swoim egoizmie, że nawet nie wiemy kim jesteśmy sami i nie znamy własnej różnorodności… z trudem idzie się nam przestawić na myślenie w innym wymiarze i proporcji niż nasz własny punkt odniesienia, nasze jedynie słuszne racje… A paradygmatów czyli punktów odniesienia jest niezliczenie wiele… nawet tu na Ziemi, pomijam naszą Galaktykę, nie mówiąc o kosmosie… innych rzeczy…

To są tylko moje rozważania, nie namawiam do przyjęcia mojego toku myślowego, staram się przedstawić inny szerszy wariant postrzegania rzeczywistości, niż tylko to co człowiek widzi w swojej szarej codzienności jak pisze A. Mickiewicz ,,tępymi zakreśla oczy…”.

Życie na tej pięknej Planecie to ciągły rozwój, wszystkiego w wielości
nieznanego jeszcze…

A czas… to chwila… w nieskończoności zawarta, ze złudzeń obdarta…
Przetransformowana…

I nic to człowieku te Twoje szarpanie o swoją rację nie warte… Tylko
miłość prawdziwa zostanie… jeśli pozwolisz… pozwól… proszę… Dziękuję za
miłość….

poniedziałek 8. maj 2017
Elżbieta Beata Szczygielska, poetka, weganka tel. 694 383 941

wtorek, 23 sierpnia 2016

Kontakt


 ***

skype beatael88

ul. J. Narońskiego 9/11

12-100 Szczytno, Warmińsko - Mazurskie

tel. kom. 694 383 941


sobota, 30 lipca 2016

Możliwości tkwiące w empatii...?

Czy wyobraźnia uaktywniona poprzez empatyczne nastawienie uruchamia sektor symulacji zaistnienia potencjalnych sytuacji dając większą wnikliwość i zrozumienie?

Empatia świadczy o rozwoju człowieczeństwa, gdyby człowiek nie posiadał empatii, działałby na zasadzie tylko instynktu przetrwania kosztem innych, a to spowodowałoby konsekwencje tego typu, iż nie byłoby czegoś takiego jak solidaryzowanie się w grupie, oraz działania prospołeczne na rzecz innych, czy pomaganie innym w potrzebie, ludzie nie mieliby wglądu w uczucia innych, a funkcja pracy psychologa i terapeuty wobec tego nie miałaby miejsca...

Oczywiście bywają osoby pozbawione emocji w jakiś sposób, nic nie czują, ale wobec tego nie potrafią też postawić się w położeniu drugiej istoty, co czyni wręcz z nich niestety... nieładnie mówiąc analfabety emocjonalne wobec tak ważnego punktu odniesienia jak umiejętność współodczuwania, zrozumienia. Często w tej grupie można zaobserwować osoby zwichnięte psychicznie w wyniku czasami przykrych i niezawinionych osobistych przejść, o tym pisze w "Inteligencji emocjonalnej" - Daniel Goleman.

Do tej pory panowało mylne pojmowanie świata, że tylko silni fizycznie mają największe szanse przetrwania, lub rywalizacja to domena osób wygrywających życie, zaradnych życiowo, jednak w obecnych czasach, coraz bardziej ludzie odsuwają się od osób nadmiernie rywalizujących i agresywnych, bowiem przestało to już być atutem, a stało się toksycznym i przygniatającym innych sposobem funkcjonowania.

Ludzkość zebrała już wystarczające doświadczenie by zrozumieć, że przemoc, wojny, holokausty, wyścig zbrojeń i Czarnobyl... to potencjalna i realna zagłada dla gatunku człowieka na podobę agresywnego nowotworu atakującego organizm ludzki.

Osoba agresywna, rywalizująca oraz dominująca staje się po prostu niesmaczna, nieciekawa,trudna i blokująca przedsięwzięcia, ograniczająca całe spektrum możliwych rozwiązań.

Wiele osób posiadających wystarczająco inteligentną wyobraźnię uaktywnioną poprzez empatyczne nastawienie, a przez to inteligencję prognozującą potencjalne sytuacje, na podobieństwo wirtualnej symulacji komputerowej, potrafi szybko sobie skalkulować, skojarzyć, iż jeśli taki osobnik teraz kogoś tak brzydko potraktował, to dlaczego mnie ma nie potraktować źle, jeśli okoliczności
nie sprowokują go do tego... wprowadza to dystans.

Dlatego obecnie osobowość rywalizująca oraz bez empatii, coraz bardziej będzie przegrywać jako autorytet i osoba wartościowa, a to właśnie z powodów poczucia potrzeby bezpieczeństwa innych, oraz wyższej ich samoświadomości i samostanowienia samych o sobie.

Ludzie chcą się dobrze czuć w swoim środowisku, potrzebują siebie nawzajem by realizować się i rozwijać, a nie rywalizować i blokować siebie nawzajem w konsekwencji krótko żyć od przesycenia własnego organizmu wysokim poziomem adrenaliny, potrzebują być szczęśliwymi bo i tak świat jest dostatecznie już trudny...
Współpraca zawsze daje większe szanse dla wspólnych korzyści i rozwoju, co dwie głowy to nie jedna, szacunek i tolerancja dają pole większej efektywności w działaniu i realizowaniu zamierzeń.

Osobnik pozbawiony emocjonalnej struktury nastawionej na empatyczne działania jest potencjalnym zagrożeniem dla społeczności, mniej elastyczny w działaniu chce zdominować zwykle i wprowadza swoje dyktatury najczęściej, a to dlatego, że (jako pozbawiony empatii)nie wie przecież, iż gwałci czyjeś uczucia, emocje, bowiem sam nic nie odczuwa pozbawiony współodczuwania.

Coraz mniej zatem osobowość agresywnie rywalizująca i dominująca jest akceptowana, bowiem rywalizujący nie akceptuje najczęściej prawa wolności do odmienności spojrzenia na daną sytuację, a społeczeństwo staje się obecnie coraz bardziej świadome potrzeby realizacji własnej wolności , zwolnionej od dyktatu osoby dominującej, rywalizującej, a według przejadłej się już... niesmacznej i staroświeckiej już teorii pseudo ewolucji postrzeganej dotychczas jako umiejętność przetrwania.

Obecnie umiejętność przetrwania to umiejętność współpracy i konstruktywnego komunikowania się, a do tego potrzebna jest ta odrobina empatii i współczucia bo każdy poprzez kontakt i wiedzę o mowie ciała posiada większą świadomość istoty pojęcia samej idei wolności niż nasi przodkowie, którzy najczęściej tylko jako nieliczni świadomie działali i myśleli.

Reszta pozbawiona wolności realizowania siebie, znania samych siebie jako samoświadome istoty, zwykle podlegała nadmiernemu wpływowi dyktatu władcy, władzy, która to skutecznie niszczyła zalążki samodzielnego myślenia wolnomyślicieli. Opóźniając tym samym świadomy rozwój empatyczno - emocjonalnej struktury osobowości w potomkach.

Obecnie upada już syndrom osobowości niewolniczej, pozostałości po poprzednich pokoleniach uwikłanych w historyczne zmagania. Trudno dziś zatem coraz bardziej o niewolnika... i bezrefleksyjnego potakiwacza.

Brak umiejętności położenia się w położeniu drugiej istoty, to też brak umiejętności konstruktywnego negocjowania, bo umiejętność ta jest dawaniem szansy na współpracę, a chęć współpracy to chęć bycia akceptowanym, natomiast chęć bycia akceptowanym to potrzeba bliskości z drugim człowiekiem, potrzeba uspołecznienia się, może ukryta gdzieś wewnątrz, ale jednak jest potrzebą. Nawet kat potrzebuje ofiary bo bez niej nie ma sensu jego istnienie jako kata, zatem istotą dominującą są tu wszędzie uczucia, które niestety czasami zwichnięte, ukryte lub wypaczone są problemem i cierpieniem nawet dla kata(uwikłanego), a tym bardziej ofiary zdarzeń, oraz osób zdezorientowanych widokiem rozgrywającej się sceny naszego teatru życia.

Rywalizujący bezpardonowy osobnik obecnie jest pojmowany jak pies ogrodnika sam nie zje, ale drugiemu nie da i gdzie tu rozwój osobowości, ewolucji... chyba nie w ograniczoności skorupy konsumencko- stereotypowej. Osoba pozbawiona empatii coraz bardziej kojarzy się nieładnie... z obrazem psychopaty. Wielu wegetarian już nie musi kamuflować swojego sposobu odżywiania zasłaniając się problemami zdrowotnymi, czy innymi wymyślonymi powodami, wreszcie można powiedzieć, że to wewnętrzne współczucie jest powodem weganizmu.

Elżbieta Beata Szczygielska, poetka, weganka, mgr doradztwa zawodowego, socjoterapeuta

piątek, 17 maja 2013

Miłość

 ***
Czym jest miłość.
Jest bardzo pozytywną emocją wynikającą czasami z samej radości istnienia (gdy istota ludzka potrafi cieszyć się w ten sposób, gdy posiada tę umiejętność w sobie). Cieszyć się wewnętrznie, kochać, podziwiać świat, innych ot tak po prostu bez podtekstów, z serca czując zachwyt, radość nawet ze zwykłego spaceru .

 Nie chodzi tu o miłość związaną z seksem i pożądaniem (które jest potrzebą seksualną), pomimo, że te emocje czasami się ze sobą splatają i bywają identyfikowane jako to samo. Jest to naturalne, bowiem istota ludzka może i pożądać i kochać na poziomie miłości wszechobejmującej i jednoczącej, wychodzącej z punktu miłości, z serca poza stereotypy.

 Lęk nieuświadomiony, strach przed ośmieszeniem, że ktoś nam tej miłości nie odda, czy się nie odwdzięczy tym samym, wyśmieje nas, wydrwi, zarzuci nam swoje własne projekcje niepotrzebnie hamuje nas w rozwoju i doświadczaniu piękna miłości, jej intensywności i niesamowitej siły wyrazu uzdrawiania na wielu poziomach rzeczywistości. Gdy ktoś nie potrafi uszanować naszej miłości powinniśmy się tylko cieszyć z tego. Bo to ukazuje kim jest w rzeczywistości dana istota. Dzięki temu mamy możliwość uwolnienia się od niepotrzebnego cierpienia, czy jeszcze większych trosk.

 Miłość jest niezwykle potężną prawdą potrafi obnażyć tak wiele... Miłość, która rozwija twórcze aspekty naszej rzeczywistości i uchyla rąbek wielkiej tajemnicy życia w naszym wszechświecie, wiedzę, czuciowiedzę, oraz nowe obszary doznań w obszarze jej piękna w postaci wyczuwania, subtelności, delikatności, empatii i przez to poszanowania czyjejś sfery indywidualności, inności.

 Miłość wszechobejmująca, wychodząca z ram ograniczeń związanych ze strachem przed jej czuciem, a potem okazaniem jej w sposób naturalny - jest miłością zwykle związaną z czuciem miłości do wszystkiego. Nie jest związana z seksem (pomimo, że często seks jest dodatkiem w niektórych przypadkach dotyczących związku między kobietą i mężczyzną). Miłość zawiera w sobie pozytywne skutki lecznicze. Wytwarza hormony, które usprawniają system immunologicznoodpornościowy. Wpływa bardzo pozytywnie na psychikę, uzdrawia relacje społeczne. Uśmiech, czy spojrzenie pełne miłości... otulającej i wspierającej do nieznajomej osoby którą się nawet nie zna i nigdy już nie zobaczy to przykład właśnie, fragment tego wszechobejmującego swym pięknem uczucia wypływającego z istoty przepełnionej uczuciowym i bardzo zdrowym stanem miłości.

 Czasami okazanie miłości drugiej osobie poprawia na cały dzień samopoczucie nie tylko u tej osoby ale i u nas. Miłość tego typu tworzy klimat ciepła i bezpieczeństwa, wspiera rozwój i spontaniczność. Miłość tego typu nie może być zagrożeniem, bowiem jest podstawą pozytywnych relacji międzyludzkich, społecznych. Tego typu zachowanie ułatwia wejście w dystans, i zobiektywizowanie się nie tylko do samego siebie ale i do innych.


 Łatwiej rozpoznać zło i podstęp, które są w silnym kontraście do prawdziwej miłości,  pełnej delikatności, subtelności, czucia i wyczucia, oraz niezwykłego klimatu bezpieczeństwa, który wnosi piękno miłości. Dzieki temu doznajemy empatii i łatwiej potrafimy zrozumieć jak czuje się druga istota ludzka. Łatwiej znosi się przeciwności gdy zana się to uczucie miłości. Łatwiej funkcjonuje.

 Chwila medytacji nad tym by wytworzyć w sobie strumień miłości tworzy piękną boską matrycę w nas i wokół nas, a dla wspaniałych ateistów można to ująć w sposób, że samo przekierowanie na inny strumień emocji związanych ze stanem miłości powoduje, że istota ludzka czuje się lepiej, ponieważ wiele bloków, urazów, żalów zostaje rozpuszczonych poprzez czucie i doświadczanie tej miłości w sobie. Nawet gdy przez dziesięć minut dziennie zamkniesz oczy i pomedytujesz nad tym pięknym uczuciem w sobie, tak... wszechogarniającym Ciebie kochany człowieku,  i wszystko wokół Ciebie..., gdy wytworzysz w sobie ten strumień czucia miłości Ciebie wewnątrz..., zmieniasz swoją chemię organizmu na pewien czas. A to powoduje wewnętrzny dobrostan i ulgę. Praca z emocją czucia miłości wewnątrz nas to codzienna praktyka uzdrawiania własnych emocji, tudzież uczenie się czucia. W ten sposób dokonuje się też rozwój inteligencji emocjonalnej.  Napisane z miłością do Ciebie...

*********

 Elżbieta B. Szczygielska  terapeuta - socjoterapeuta, doradca zawodowy, pedagog pracy, mistrz nauczyciel sensei ReiKi (praca z energią praniczną, bioterapią ), poetka(praca z refleksją, delikatnością, subtelnością, miłością, afirmacją), dyplomowana tarocistka, przeszkolony astrolog hobbysta, ukończone kursy to przykładowo: Psychologia, Szkoła dla rodziców i wychowawców, itd.,

środa, 16 maja 2012

Jak to jest, że podpisuję się często imieniem i nazwiskiem oraz wykształceniem...

 ***
Często podpisuję się nie tylko imieniem i nazwiskiem ale i wykształceniem. Jestem jednak przede wszystkim terapeutą. Terapeutą konwencjonalnym i niekonwencjonalnym. Piszę tu bowiem, zachodzi czasami w społeczeństwie pewnie niezrozumienie, zagubienie szacunku i godności wobec siebie nawzajem.

Środowisko terapeutów konwencjonalnych i niekonwencjonalnych, które  znam to ludzie często wśród nich też bardzo wykształceni, o wielu zainteresowaniach, świadomi, mądrzy, studiujący wiedzę psychologiczną, pedagogiczną, również i  metafizyczną bywa czasami amatorsko i hobbystycznie dla samych siebie przez całe życie jako wstęp i podstawę by zrozumieć świat rzeczywisty, społeczny, psychiczny a potem świat duchowy, świat energii, świat terapii konwencjonalnych i niekonwencjonalnych.

Czasami rzeczywiście nie mam ochoty nikomu mówić o wykształceniu czy dalszym kształceniu siebie w wielu dziedzinach. Lubię prywatność. Jednak reprezentuję też świat terapeutów duchowych niekonwencjonalnych oraz  konwencjonalnych i  nie mogę zaniżać siebie, nadmierną pokorą i skromnością ( co często się zdarza w tym środowisku) prowadzącą do braku zrozumienia, szacunku, godności, czy pomylenia pojęć w temacie wielu zjawisk.

Dzieje się to z wielu powodów... bowiem często świat ezoteryków, metafizyków, wróżów, jasnowidzów, bioterapeutów, itd., jest zbyt łatwo i często posądzany o brak wykształcenia, brak wiedzy o psychologii, oraz o wszelki zabobon jaki tylko jest możliwy dla efektu przypięcia nieciekawej, związanej z pomyleniem  pojęć łatki temu środowisku. Jest to stereotyp i mit, który niestety krąży i zniekształca obraz w rozwoju duchowym, intuicyjnym, rozwoju wewnętrznym istoty ludzkiej, a co za tym idzie w rozwoju społecznym i psychicznym.

Nie oznacza to,że stawiam wyżej osoby wykształcone. Predyspozycje i umiejętności terapeutyczne, ezoteryczne typu jasnowidzenie czasami są intuicyjne, w niektórych przypadkach tylko co zdarza się rzadziej - wyuczalne (choć różnie to bywa).
 Problem pojawia się zwłaszcza gdy ktoś nie kocha tego co robi..., nie czuje tego, to sam blokuje własne predyspozycje.

Zwykle korzystne jest przykładowo w  pracy bioterapeuty - uzdrowiciela duchowego  powiązanie zdolności terapeutycznych ze zdolnościami intuicji, wglądu. Lubienie tej pracy i ludzi. A zacząć trzeba by było od samego siebie. Czyli pokochać siebie, zaakceptować, przerobić własne bloki, ograniczenia i uwarunkowania.

Oczywiście poprzez pracę nad sobą, poprzez własny rozwój doskonalimy swój warsztat pracy i siebie. Zatem możemy się wiele nauczyć, wiele jest też możliwe. I po to te dyplomy, nauka, ciągły rozwój, doskonalenie itd.

 Do tego co się robi czyli wykonuje potrzeba przede wszystkim serca.

***
Elżbieta B. Szczygielska  terapeuta - socjoterapeuta, doradca zawodowy, pedagog pracy, mistrz nauczyciel sensei ReiKi (praca z energią praniczną, bioterapią ), poetka (praca z refleksją, delikatnością, subtelnością, miłością, afirmacją), dyplomowana tarocistka, przeszkolony astrolog hobbysta, ukończone kursy to przykładowo: Psychologia, Szkoła dla rodziców i wychowawców, itd.,
*

środa, 14 grudnia 2011

Terapia afirmacyjna

 Afirmacja to pozytywne myśli, słowa..., zachowania wzmacniające nasze samopoczucie, dające wiarę w siebie i w przyszłość, podtrzymujące nas na duchu, ukierunkowujące w pozytywnym myśleniu, czasami przekierowujące na pozytywne skojarzenia... myśleniowe.  Motywujące istotę ludzką na osiągnięcie celów. Aby uruchomić pozytywne znaczenie afirmacji należy często ją powtarzać... Można. Nagrać na mp3, lub nauczyć się jak modlitwy... :)

        Afirmowanie rzeczywistości to część pracy nad sobą... Zapisywanie we własnej nieświadomej podświadomości pozytywnych skojarzeń na nasz temat. Organizm często dzięki temu dostaje pozytywny obraz nas samych. Zatem dzięki temu organizm chce też sprostać i nadać pozytywne sytuacje zdrowotne i lepsze samopoczucie. A my po pewnym czasie mamy korzystniejszy obraz samych siebie. Pozytywniej też siebie czujemy. Zaczynamy czasami bardziej doceniać, szanować też innych w naszym obszarze środowiska. Afirmacje nie działają zawsze szybko, chociaż... różnie to bywa... (to praca nad sobą...). 

***

Przykłady:

*1*
Afirmacja rozkwitania z Boskim porządkiem Wszechświata

Bogactwo, które posiadam w sobie rozkwita z Boskim porządkiem Wszechświata... Daje mi samorealizację, samodzielność, niezależność, zdrowie, poważanie i szacunek otoczenia, dobrobyt duchowy oraz materialny, zadowolenie ze swej egzystencji. Dziękuję sobie, że pozwalam na to wszystko...
***

*2*
Terapia afirmacyjna na bardzo dobre relacje międzyludzkie...

Kocham siebie, mam tyle miłości w środku, że aż kipi by to wszystko wyszło ze mnie. Mam tyle miłości i radości, że na co dzień i innych obdarzam dobrem i  serdecznością.
Kocham ludzi, bo wiem, że każdy pragnie być akceptowany, podziwiany i kochany. Kocham wszystkich nawet tych, którzy są aż tak zagubieni, że nie wiedzą, co czynią...
Jestem wolna(y) od zazdrości, zawiści, braku zrozumienia dla inności.
Jestem realistką(tą) i widzę prawdę, nie żyję w złudzeniu, dlatego tworzę konsekwentnie wokół siebie krąg z samych pozytywnych zdarzeń
oraz ludzi - to mnie chroni i wzmacnia.
Przyciągam dobro, bo... jestem dobrem...
***

*3*
Wzmacnianie radości i optymizmu w życiu...

Jestem szczęśliwy(a) i radosny(a). Cieszę się ze wszystkiego... z tego, że słońce świeci, deszcz pada, a nawet, że wiatr wieje.
Wszystko wprowadza mnie w stan radości i miłości. Optymizm jest we mnie, zarażam niechcący swoim optymizmem otoczenie. Radość po prostu przenika mnie całą (łego), moje tkanki i komórki. Cała dusza się śmieje.
Śmieszne i radosne są wszelkie sprawy, gdy przez moje ciało przenika energia radości, energia miłości tak bez powodu śmieje się do mnie nawet robaczek mały.
***

*4*
Terapia afirmacyjna  na zniknięcie lęków...

Wszelkie lęki, które do tej pory trapiły mnie  - odeszły bezpowrotnie
                                i zamieniły się w ładne... kwiaty na łące...

Jestem silny(a) wewnętrznie, pewny(a) siebie i bezpieczny(a). Zawsze mogę liczyć na pomoc. Daję wsparcie i dostaję wsparcie. Mam wspaniałe kontakty z ludźmi.
Potrafię prosić o pomoc i dostaję ją.
Życie jest wspaniałe, a planeta Ziemia jest moją wspaniałą  przyjaciółką.
Zaprzyjaźniłam(łem) się też ze swoim kwiatem w doniczce...
***

*5*
Terapia afirmacyjna na samotność

Jestem jednością z kosmosem... w tej wędrówce przez życie.
Wiele osób pragnie cieszyć się życiem razem ze mną, śmiać się, radować nawet z byle, czego...
Są osoby, dla których jestem bardzo ważny(a), a nawet najważniejszy(a), pragną być ze mną, na co dzień towarzyszyć mi we wszelkich sprawach życiowych.
Pozwalam by zaistnieli w moim życiu, ponieważ mnie prawdziwie kochają oraz szanują i ja ich kocham. Dziękuję że jestem kochana.../kochany
***

*6*
Słowo... na umiejętność bycia z samym/ samą sobą...

       Wsłuchanie się w siebie...         
BYCIE SAM NA SAM ZE SOBĄ JEST JAK MEDYTACJA,
UAKTYWNIAJĄ, SIĘ WTEDY DODATKOWE MOCE POTĘGI MOJEGO UMYSŁU... ORAZ POTENCJAŁ DUSZY... POWSTAJĄ WSZELKIE MĄDRE, DOBRE, TWÓRCZE POMYSŁY, ROZWIĄZANIA... DLA SYTUACJI ŻYCIOWYCH
SAMOTNOŚĆ DAJE MI DODATKOWE SKARBY, BOGACTWO... PRZEKŁADAJĄCE SIĘ NA REALIZM ŻYCIOWY
MATERIALIZUJE SIĘ WSZYSTKO, CO NAJLEPSZE I NAJCUDOWNIEJSZE DLA MNIE... DZIĘKUJĘ
***

*7*
Uwalnianie się od toksycznych związków z ludźmi...

Dziękuję że... uwolniłam/łem się od toksycznych związków z istotami ludzkimi,
jestem wolna/y i nie można mi wmówić tego, czego nie ma, nie można mi wmówić żadnych problemów,
 które mnie tak naprawdę nie dotyczą.
 JESTEM POZA TYM. Jestem wolna/y
Moje życie jest wyjątkowe i piękne, jestem bogata/y, piękna/y, młoda/y i zdrowa/y.
Z każdym dniem jest mi coraz lepiej i bezpieczniej w życiu,
WSPANIALE...CIESZĘ SIĘ...
Mam obok wspaniałych ludzi, którzy mnie wspierają i niosą pomoc...
 Dziękuję
***

Elżbieta Beata Szczygielska...

Rozdzielone języki Świata...

 *

Rozdzielone języki świata, na elementy dezinformacji...
Pomieszanie pojęć, pomieszanie struktury całości w rozdzielności
Czy powstanie nowy wspólny język łączący
Zgubione dziedzictwo ludzkości...?
Czy ospałym snem letargicznym... starczy sił
By stworzyć cywilizację mądrości...
Mądrości zawartej w... empatyczności
Zrozumienia dla subtelności...
Tworzącej piękno z wewnętrznej miłości
Cywilizacji wszechstronności w wielości... innowacyjności

Elżbieta Beata Szczygielska