***
Często podpisuję się nie tylko imieniem i nazwiskiem ale i wykształceniem. Jestem jednak przede wszystkim terapeutą. Terapeutą konwencjonalnym i niekonwencjonalnym. Piszę tu bowiem, zachodzi czasami w społeczeństwie pewnie niezrozumienie, zagubienie szacunku i godności wobec siebie nawzajem.
Środowisko terapeutów konwencjonalnych i niekonwencjonalnych, które znam to ludzie często wśród nich też bardzo wykształceni, o wielu zainteresowaniach, świadomi, mądrzy, studiujący wiedzę psychologiczną, pedagogiczną, również i metafizyczną bywa czasami amatorsko i hobbystycznie dla samych siebie przez całe życie jako wstęp i podstawę by zrozumieć świat rzeczywisty, społeczny, psychiczny a potem świat duchowy, świat energii, świat terapii konwencjonalnych i niekonwencjonalnych.
Czasami rzeczywiście nie mam ochoty nikomu mówić o wykształceniu czy dalszym kształceniu siebie w wielu dziedzinach. Lubię prywatność. Jednak reprezentuję też świat terapeutów duchowych niekonwencjonalnych oraz konwencjonalnych i nie mogę zaniżać siebie, nadmierną pokorą i skromnością ( co często się zdarza w tym środowisku) prowadzącą do braku zrozumienia, szacunku, godności, czy pomylenia pojęć w temacie wielu zjawisk.
Dzieje się to z wielu powodów... bowiem często świat ezoteryków, metafizyków, wróżów, jasnowidzów, bioterapeutów, itd., jest zbyt łatwo i często posądzany o brak wykształcenia, brak wiedzy o psychologii, oraz o wszelki zabobon jaki tylko jest możliwy dla efektu przypięcia nieciekawej, związanej z pomyleniem pojęć łatki temu środowisku. Jest to stereotyp i mit, który niestety krąży i zniekształca obraz w rozwoju duchowym, intuicyjnym, rozwoju wewnętrznym istoty ludzkiej, a co za tym idzie w rozwoju społecznym i psychicznym.
Nie oznacza to,że stawiam wyżej osoby wykształcone. Predyspozycje i umiejętności terapeutyczne, ezoteryczne typu jasnowidzenie czasami są intuicyjne, w niektórych przypadkach tylko co zdarza się rzadziej - wyuczalne (choć różnie to bywa).
Problem pojawia się zwłaszcza gdy ktoś nie kocha tego co robi..., nie czuje tego, to sam blokuje własne predyspozycje.
Zwykle korzystne jest przykładowo w pracy bioterapeuty - uzdrowiciela duchowego powiązanie zdolności terapeutycznych ze zdolnościami intuicji, wglądu. Lubienie tej pracy i ludzi. A zacząć trzeba by było od samego siebie. Czyli pokochać siebie, zaakceptować, przerobić własne bloki, ograniczenia i uwarunkowania.
Oczywiście poprzez pracę nad sobą, poprzez własny rozwój doskonalimy swój warsztat pracy i siebie. Zatem możemy się wiele nauczyć, wiele jest też możliwe. I po to te dyplomy, nauka, ciągły rozwój, doskonalenie itd.
Do tego co się robi czyli wykonuje potrzeba przede wszystkim serca.
***
Elżbieta B. Szczygielska terapeuta - socjoterapeuta, doradca zawodowy, pedagog pracy, mistrz nauczyciel sensei ReiKi (praca z energią praniczną, bioterapią ), poetka (praca z refleksją, delikatnością, subtelnością, miłością, afirmacją), dyplomowana tarocistka, przeszkolony astrolog hobbysta, ukończone kursy to przykładowo: Psychologia, Szkoła dla rodziców i wychowawców, itd.,
*
Często podpisuję się nie tylko imieniem i nazwiskiem ale i wykształceniem. Jestem jednak przede wszystkim terapeutą. Terapeutą konwencjonalnym i niekonwencjonalnym. Piszę tu bowiem, zachodzi czasami w społeczeństwie pewnie niezrozumienie, zagubienie szacunku i godności wobec siebie nawzajem.
Środowisko terapeutów konwencjonalnych i niekonwencjonalnych, które znam to ludzie często wśród nich też bardzo wykształceni, o wielu zainteresowaniach, świadomi, mądrzy, studiujący wiedzę psychologiczną, pedagogiczną, również i metafizyczną bywa czasami amatorsko i hobbystycznie dla samych siebie przez całe życie jako wstęp i podstawę by zrozumieć świat rzeczywisty, społeczny, psychiczny a potem świat duchowy, świat energii, świat terapii konwencjonalnych i niekonwencjonalnych.
Czasami rzeczywiście nie mam ochoty nikomu mówić o wykształceniu czy dalszym kształceniu siebie w wielu dziedzinach. Lubię prywatność. Jednak reprezentuję też świat terapeutów duchowych niekonwencjonalnych oraz konwencjonalnych i nie mogę zaniżać siebie, nadmierną pokorą i skromnością ( co często się zdarza w tym środowisku) prowadzącą do braku zrozumienia, szacunku, godności, czy pomylenia pojęć w temacie wielu zjawisk.
Dzieje się to z wielu powodów... bowiem często świat ezoteryków, metafizyków, wróżów, jasnowidzów, bioterapeutów, itd., jest zbyt łatwo i często posądzany o brak wykształcenia, brak wiedzy o psychologii, oraz o wszelki zabobon jaki tylko jest możliwy dla efektu przypięcia nieciekawej, związanej z pomyleniem pojęć łatki temu środowisku. Jest to stereotyp i mit, który niestety krąży i zniekształca obraz w rozwoju duchowym, intuicyjnym, rozwoju wewnętrznym istoty ludzkiej, a co za tym idzie w rozwoju społecznym i psychicznym.
Nie oznacza to,że stawiam wyżej osoby wykształcone. Predyspozycje i umiejętności terapeutyczne, ezoteryczne typu jasnowidzenie czasami są intuicyjne, w niektórych przypadkach tylko co zdarza się rzadziej - wyuczalne (choć różnie to bywa).
Problem pojawia się zwłaszcza gdy ktoś nie kocha tego co robi..., nie czuje tego, to sam blokuje własne predyspozycje.
Zwykle korzystne jest przykładowo w pracy bioterapeuty - uzdrowiciela duchowego powiązanie zdolności terapeutycznych ze zdolnościami intuicji, wglądu. Lubienie tej pracy i ludzi. A zacząć trzeba by było od samego siebie. Czyli pokochać siebie, zaakceptować, przerobić własne bloki, ograniczenia i uwarunkowania.
Oczywiście poprzez pracę nad sobą, poprzez własny rozwój doskonalimy swój warsztat pracy i siebie. Zatem możemy się wiele nauczyć, wiele jest też możliwe. I po to te dyplomy, nauka, ciągły rozwój, doskonalenie itd.
Do tego co się robi czyli wykonuje potrzeba przede wszystkim serca.
***
Elżbieta B. Szczygielska terapeuta - socjoterapeuta, doradca zawodowy, pedagog pracy, mistrz nauczyciel sensei ReiKi (praca z energią praniczną, bioterapią ), poetka (praca z refleksją, delikatnością, subtelnością, miłością, afirmacją), dyplomowana tarocistka, przeszkolony astrolog hobbysta, ukończone kursy to przykładowo: Psychologia, Szkoła dla rodziców i wychowawców, itd.,
*